Dziś, zapragnęłam podzielić się z Wami moją opinią o Majówkowym wypadzie
(z Olsztyna) do Małdyt. Jak do tej pory Kuchenne Rewolucje to program, z którym, miałam do czynienia, tylko i wyłącznie w telewizji. Jakoś nigdy nie było okazji, ani możliwości odwiedzić Zrewolucjonizowane restauracje. Biorąc pod uwagę, niezbyt dużą odległość do Małdyt - ok 70km, postanowiliśmy wybrać się tam, na jeden z Majówkowych obiadów. Odwiedziliśmy
Zajazd pod Kłobukiem
Zajazd pod Kłobukiem
Droga, do tejże restauracji, jest bardzo wygodna. Z Olsztyna kierowaliśmy się na Ostródę, a potem już szybką, nową droga na Gdańsk. Blisko celu, przy głównej drodze stały znaki i reklamy, także nie sposób było zabłądzić, ominąć i nie trafić do celu.
Do restauracji zajechaliśmy około godziny 12. Chyba pierwszy i ostatni raz zdecydowaliśmy się nie zrobić telefonicznej rezerwacji. Jakimś cudem, znalazł się dla nas stolik, jednak z przykrością patrzyłam, na pojawiających się gości, którzy nie mieli takiego szczęści jak my. Można by pomyśleć, że parę minut później, a nasza podróż nie miała by sensu. Ale udało się. Na złożone zamówienie czekaliśmy ponad 30min.
Zamówiliśmy:
Zupy
Zupa dyniowa z serem i bitą śmietaną
Czernina
Drugie danie
Gulasz z dzika z plackiem ziemniaczanym
Deser
Szarlotka na bogato
Zupki były rewelacyjne, dyniowa bardzo rozgrzewająca, a w środku niej znajdowały się orzechy lub migdały. Czernina z opowieści najbliższych była idealna.
Z kluseczkami, prawdopodobnie lanymi, bardzo dobrze doprawiona.
Z kluseczkami, prawdopodobnie lanymi, bardzo dobrze doprawiona.
Gulasz, który zamówiłam, był pyszny, lekko ostry ale bardzo sycący. Zabrakło mi do niego jakiejś surówki, więc podjadałam marchewkę Synka. Danie było duże, więc zjadłam połowę, a z reszty ucieszył się mój Mąż.
Pieczeń z dzika była dobrze doprawiona i smaczna, podawana z kieliszkiem wódeczki z żurawiną. W tym daniu zabrakło "czegoś" do mięska. Nie było ziemniaków, poza wydrążonym ziemniakiem z odrobiną buraków. Najlepszym wyjściem byłoby domówienie jakichś dodatków.
Pieczeń z dzika była dobrze doprawiona i smaczna, podawana z kieliszkiem wódeczki z żurawiną. W tym daniu zabrakło "czegoś" do mięska. Nie było ziemniaków, poza wydrążonym ziemniakiem z odrobiną buraków. Najlepszym wyjściem byłoby domówienie jakichś dodatków.
Ostatnim daniem był płat z lina. Mąż był z niego zadowolony chociaż widziałam, że to danie nie było zbyt sycące dla rosłego mężczyzny.
Szarlotka nie zdążyła załapać się na zdjęcia. Była podawana na gorąco, ze śmietaną.
Ona, także bardzo nam smakowała.
Ona, także bardzo nam smakowała.
Ogólne wrażenia z wyjazdu są bardzo dobre. Jedzenie nam smakowało mimo, że czegoś nam w nim brakowało ( dodatki), miejsce bardzo przyjemne szczególnie dla rodzin z dziećmi, bo przed restauracją znajdował się duży plac zabaw. Restauracja warta polecenia i ponownego odwiedzenia. Tylko zróbcie rezerwacje! :)
My na pewno tam wrócimy ... kiedyś, bo jeszcze jest tyle miejsc do odwiedzenia :)
Ps. W telewizji restauracja wydała nam się dużo większa. W rzeczywistości, składała się z trzech niedużych sal.
Zachęcamy i pozdrawiamy
No całkiem nieźle całość się prezentuje- ja właśnie pomyślałam o braku zdjęcia szarlotki :)
OdpowiedzUsuń:) my jedlismy troszke inne dania i niestety nie do konca nas zachwyciły :(
OdpowiedzUsuń