Myślę, że nawet bardzo dobry.
Do czego?
hmmm... żeby się w końcu wziąć za siebie.
Taka ja, sobie się nie podobam!! Przybrałam okropnie.
Można by było obwiniać za to ciążę, przebywanie z synkiem w domu itp. Ale niestety, tak nie jest. Po ciąży o dziwo nie wyglądałam źle.
Dopiero przez rok macierzyństwa przybrałam 15kg ;/ I na 100% nie jest za to odpowiedzialny mój Łobuziol
tylko, ŁAKOMSTWO.... moje prywatne łakomstwo.
A ,że dziś jest bardzo dobry dzień, dobry jak każdy inny, nic w nim nadzwyczajnego to uznałam że Poniedziałek jest super by zacząć go dietą.
Na pierwszy ogień poszła dieta 13dniowa Kopenhaska.
Tak wiem ....
Jest tragiczna, trudna i wykańczająca, ale ..... skuteczna.
Już kiedyś ją raz stosowałam. Była bardzo dobrym początkiem do wprowadzenia diet zdrowego odżywiania. Gwałtowna zmiana i szok dla organizmu przez te kilka dni, przyzwyczaja go do innej dawki kalorycznej i zupełnie innych produktów. Ja w inny sposób się nie zabiorę. Niestety znam siebie i wiem że to dla mnie jedyny możliwy sposób.
Będzie trudno bo w weekend odwiedzają nas przyjaciele, obchodzimy 25 urodziny męża. Ale wytrzymam nie ma innej opcji w końcu chcę być szczęśliwa sama ze sobą. Najważnijsze by nie słyszeć przy każdej rodzinnej okazji " o przytyłąś" "chcecie nam o czymś - kimś powiedzieć?"
W maju kolejna rodzinna impreza - Komunia św., więc do maja mam czas by siebie uszczęśliwić i zrobić dobre wrażenie.
Taki mam plan na najbliższe dni:
Dziś waga wskazała 76,2 kg. Więc startuję. Kawka na śniadanko już była.
A tak poza tym to u nas w mieszkanku rewolucje. Oklejamy z mężem szafki kuchenne kupiliśmy kanapę i upiększamy nasze "4 kąty".
Jak kuchnia będzie gotowa to wrzucę zdjęcia z metamorfozy przed i po.
Dobrego dnia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz